Ten film jest wstrząsający, mądry, zapadający w pamięć. Nie grają w nim gwiazdy (poza Zbigniewem Zamachowskim), nie ma w nim muzyki i nawet nie jest kolorowy. To film o polskich blokersach, nastolatkach z miejskich blokowisk, których życie jest tak puste i nieskomplikowane jak nuda i złość. Inspiracją dla reżysera, Roberta Glińskiego, były powtarzające się informacje o morderstwach wśród dzieci. Zabójcy pytani, dlaczego to zrobili, odpowiadali: "bo chciałem zobaczyć, jak umiera człowiek". Dwie czternastolatki zamordowały koleżankę, bo "nie pasowała do ich klasy", szesnastolatek zabił "dla kawału" o dwa lata młodszego sąsiada. W tym świecie śmierć nie przeraża, bo prawdziwie przerażające jest życie. Ten świat sam się prosi o to, żeby go zabić.